Ty przywracasz mi życie. Ty dajesz mi wolność. Ty dajesz mi szczęście, którym jest miłość. Ty przywracasz radość mojemu sercu. Po mrokach ciemności jakże wielka jest światłość.

Dziś wraz z kobietami podchodzę do grobu, w którym Twoje Ciało zostało złożone po ukrzyżowaniu. Wszedłeś do mojego serca tam, gdzie wydawało się martwe, bezowocne, bezpłodne. I gdzie dotąd nikogo nie było. Dziś kamień od tego grobu został odwalony. Zatrzęsła się ziemia i kamień został odsunięty. Na nic zdały się straże. Dzięki Tobie do tych martwych miejsc weszło światło. Życie. Jest we mnie radość. Taka nieśmiała. Bo jest we mnie lęk. Bo czy to być może? Czy to oznacza, że mogę żyć pełnią? Tak na maksa? Czy to oznacza, że oścień śmierci został starty, że to, co bolesne i trudne nie ma w sobie już niszczącej siły, tylko na mocy Twojej łaski prowadzi do rozwoju i życia? Cieszę się. Ale i lękam. Ta radość taka niepewna. Jednak idę, zawierzając jej. 

W drodze nagle moim oczom ukazujesz się Ty sam, Jezu. Nie tak dawno widziałam Cię, jak szedłeś Twoją krzyżową drogą, jak zostałeś przybity do krzyża, a potem jak na nim konałeś w męce. Na koniec złożono Cię do grobu. Jezu, Ty jesteś! Jezu żywy! Upadam do Twoich stóp, pragnąc w tym intymnym geście oddać radość mojego serca i cześć dla Twojej chwały, dla mocy Twojej miłości, która nie zna śmierci. Jezu! Jezu! Jezu! Pragnę przytulić się mocno do Ciebie i trwać w uwielbieniu mówiąc Ci tylko jedno słowo – kocham. I nieustannie wypowiadać Twoje imię, Mój Królu i mój Zbawicielu. 

Ty przywracasz mi życie. Ty dajesz mi wolność. Ty dajesz mi szczęście, którym jest miłość. Ty przywracasz radość mojemu sercu. Po mrokach ciemności jakże wielka jest światłość. Po ciemności głębokiego smutku jak wielka jest radość. Jeśli ktoś doświadczy śmierci i martwoty w swoim życiu jakże bardziej doświadcza radości z życia, jego pulsu, podmuchu ożywczego wiatru na twarzy. O Jezu, mój Jezu… Jezu, który witasz mnie z otwartymi ramionami. Jezu, który obejmujesz mnie Twymi dłońmi z ranami po gwoździach. Wtedy krwawiącymi, dziś przemienionymi w chwalebne. Jezu… Zanurzyć się pragnę w trwaniu z Tobą w radości… w uwielbieniu… w radosnym Magnificat… 

Kiedy tak trwamy, Ty mówisz mi, abym poszła do moich sióstr i braci i zaniosła im radosną nowinę o Twoim zmartwychwstaniu. Aby smutek ich serc zamienić w radość. I aby i oni spotkali Ciebie Zmartwychwstałego. W Galilei codzienności.

Na swojej drodze spotkam i tych, którzy nie wierzą i nie chcą wierzyć w Twoje zmartwychwstanie. Ich serca zamknięte są na Twoje światło. Co takiego jest w ich sercach, że tak się dzieje? Z jakiego powodu? Mówią Ci „nie” i innym mówią by głosili anty-nowinę. Aby mówili, że to wszystko kłamstwo. I w moim sercu czasem słychać ich głosy. Jezu, proszę Cię spraw, bym nie dawała im wiary. Bym słuchała Twojego głosu. I więcej, bym swoim życiem głosiła Twoje zmartwychwstanie. By i oni zobaczyli i uwierzyli, że Ty Jesteś. Bo Ty masz słowa życia wiecznego. Z Tobą nic się nie kończy, a wszystko zaczyna. Do kogo pójdziemy? Z Tobą moje życie rozkwita. I niezależnie, jakie tajemnice przeżywam: radosne, bolesne, światła czy chwalebne, to Ty żyjesz! Jesteś! Kochasz! I mówisz – chodź! Chodź za Mną, a zobaczysz więcej niż to, czego Ja dokonywałem, krocząc po ziemi, więcej niż dokonane przeze Mnie uzdrowienia i wskrzeszenia. I otrzymasz stokroć więcej niż wyobrazić sobie możesz, niż wydaje ci się, że tracisz, zostawiając dla Mnie. I nie zamartwiaj się, pamiętaj, co ci uczyniłem. Pamiętaj, po to, abyś umiał cieszyć się tym, co dostajesz ode Mnie każdego dnia i abyś w trudnych chwilach nie poddał się zwątpieniu, tylko był ze Mną zawsze i wszędzie. Bo tak bardzo ukochałem ciebie… Tak – ciebie, właśnie ciebie. Takim, jaki jesteś. 

„Cała ziemio wołaj z radości na cześć Pana, raduj się, wesel się. Cała ziemio wołaj z radości na cześć Pana, alleluja, alleluja” (zob. Ps 98).

źródło: https://bosko.pl/wiara/Ty-przywracasz-mi-zycie.html